Paweł Pierściński, Marcin Rząsa. Horyzontu ciąg dalszy.
Wystawa Archiwalna
Paweł Pierściński, Marcin Rząsa / HORYZONTU CIĄG DALSZY
Artysta: Paweł Pierściński, Marcin Rząsa
Miejsce: Galeria 101 Projekt, Piękna 62/64
Daty: 28.10 - 12.11.2016
Paweł Pierściński, ceniony - już klasyk - polskiej fotografii artystycznej, twórca i teoretyk słynnej Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, w swojej niezwykle obszernej, ponad pięćdziesięcioletniej twórczości, dotknął wszystkich bez mała technik fotograficznych, zawsze osiągając w nich znakomite rezultaty artystyczne. Realizował również wiele tematów, - ale podstawowym obszarem jego artystycznej penetracji stałą się Kielecczyzna. Szczególnie interesował go krajobraz kulturowy, naznaczony śladami mozolnej pracy człowieka; tej, w której człowiek bezpośrednio stykał się z ziemią, „współpracował” z nią, a która w sposób szczególny, najbardziej chyba humanistyczny, kształtowała jej powierzchnię. Wydobywał i utrwalał jej zapis: w równoległych rytmach wyoranych bruzd, nieregularnych kształtach uprawianych skrawków ziemi, w rysunku szachownicy drobnych poletek i w strukturach różnorodnych upraw. Jego sposób interpretacji krajobrazu jest jednocześnie perfekcyjną technicznie dokumentacją i syntetycznym, pełnym emocjonalnych odniesień, portretem ziemi. Utrwalił świat emanujący pełnią jedności witalności przyrody i porządkującego ją intelektu człowieka, harmonii sił natury i oswajającej je pracy ludzkich rąk. Świat równowagi, nadrzędnej logiki i celowości, wynikających także z wyjątkowej, fascynującej osobowości artysty i jego ścisłego umysłu inżyniera, poszukującego - nawet w krajobrazie - matematycznego porządku i geometrii.
Stąd i dostosowany do tych założeń sposób fotografowania: z niskiego punktu widzenia, łączący w sobie możliwości zarówno zanotowania szczegółów jak i scalenia ich w pejzażową, uporządkowaną syntezę. Dążył do osiągnięcia wrażenia ponadczasowości, do uniwersalności, w znaczeniu historycznej ciągłości i tradycji. Obecność człowieka redukował do roli sztafażu, aby współczesne szczegóły ubioru czy narzędzi nie wiązały obrazu z konkretnym czasem. Podobnie traktował architekturę i zabudowania. Krajobraz stał się dla tego znakomitego artysty również źródłem rozważań nad sztuką o charakterze abstrakcyjnym. Znaczna ilość jego fotogramów to kalki z odnalezionych w naturze struktur, wykonanych zarówno ręką człowieka jak i sił natury. Odnalazł w nich plastyczną urodę graficzno-rysunkowych materii, ekspresyjnego unerwienia, uporządkowany rytm kontrastów światła i cienia. Stały się one bazą jego oryginalnych fotokolaży i multiplikacji.
Wiele z jego prac to kompozycje o ogromnym ładunku emocjonalnym, zwłaszcza zespół fotografii wykonanych w prastarej – bezpowrotnie już zniszczonej - legendarnej Puszczy Jodłowej. To, pełna nastrojów i klimatów budowanych światłem, poruszająca wyobraźnię, dokumentacja występujących w niej bujnych form roślinnych, potężnych drzew, splątanych korzeni, tajemniczych wykrotów.
Znakomite: pod względem artystycznym, dokumentalnym i technicznym, czarno-białe fotogramy Pawła Pierścińskiego to ponadczasowe syntezy polskiego krajobrazu, które są końcowym wynikiem bardzo długiego procesu, zarówno twórczego jak i poznawczego, niezwykle konsekwentnego w swoich założeniach: wielu lat fotografowania tych samych miejsc, o różnych porach dnia i roku, w różnych warunkach pogodowych – i własnych stanów emocjonalnych. Wiele z jego prac stało się ikonami fotografii krajobrazowej, a sposób fotografowania doczekał się licznych naśladowców i twórczych kontynuatorów. To wszystko sprawia, że twórczość Pawła Pierścińskiego pozostaje ciągle żywa i inspirująca, a jego oryginalne fotografie są niezwykle cennymi dziełami sztuki.
Stanisława Zacharko-Łagowska
Monumentalne w charakterze, rzeźby Marcina Rząsy niepokoją swoim powtarzalnym rytmem statycznych, jednakowo skupionych, jednakowo bezrękich, jednakowo bosych i jednakowo z drewna wyrzeźbionych postaci. Surowa oszczędność środków wyrazu, zamierzony minimalizm, zarówno ich rozmiarów jak i form, wymusza skupienie się zarówno na samej materii drewna jak i na elementach różnicujących poszczególne figury. Kompozycja każdej z nich oparta jest na podobnym schemacie: syntetycznie potraktowana głowa osadzona na mocnej szyi, łączy się ze zwartą bryłą tułowia z zaznaczonymi wyraźnie ramionami i domyślną obecnością wyciągniętych wzdłuż ciała i ukrytych pod szatą rąk. Spod zróżnicowanych długością szat wyłaniają się nogi i duże, zawsze bose stopy. Taki układ postaci, a także ich specyficzna hieratyczność, nieuchronnie kojarzą się z rzeźbami starożytnego Egiptu, podobnie jak i wykorzystywanie przez artystę mocy oddziaływania powtarzalności i multiplikacji w bardziej złożonych aranżacjach.
Niewielkie rozmiary małych figur powodują, że niezwykle istotnej roli, często wręcz dominującej, nabiera w nich materia, w tym przypadku drewna: jego naturalny kolor i ciepło, pionowo, w postaci niemal równoległych linii prowadzony rysunek słojów, struktura, często wydobyta niezatartą chropawością cięć i śladów narzędzi.
Najwyraźniejsze różnice zawierają się jednak w dużej różnorodności nakryć głowy. Nakryć dziwnych, niefunkcjonalnych, które zdają się pełnić rolę enigmatycznych atrybutów. Atrybutów o niejednoznacznym znaczeniu, nie odnoszących się ani do historii ani do tradycji, tylko do wrażliwości, wyobraźni, doświadczeń i skojarzeń odbiorcy. Często w obszar tych dziwnych, choć prostych form, dopełniających głowy i twarze, artysta subtelnie wprowadza kolor, podkreślając geometrycznymi podziałami ich abstrakcyjny charakter.
Syntetyczne, zamknięte w sobie i obojętne pojedyncze figury, w wielopostaciowych aranżacjach stają się nośnikami emocji. Zestawione w większe grupy, nawiązują pomiędzy sobą relacje budowane z niedookreślonych sensów i znaczeń, wzmagają moc swego działania swą zwielokrotnioną obecnością i magicznymi fluidami emanującymi z fantastycznych nakryć głów. Stają się elementami mobilnych, otwartych kompozycji, które wraz z każdą zmianą nabierają innego znaczenia i innego emocjonalnego zabarwienia.
Marcin Rząsa, posługując się ograniczonymi środkami wyrazu i najbardziej odwiecznym i - wydawałoby się - wyeksploatowanym elementem sztuki: wizerunkiem postaci ludzkiej, stworzył sztukę zarówno wyrafinowaną formalnie jak i bogatą znaczeniowo, zarówno osadzoną w kontekście tradycji jak i na wskroś nowoczesną. Minimalistyczną i zarazem niezwykle rozbudowaną, szczególnie w wartości budzenia emocji i skojarzeń - tych najbardziej związanych z naturą człowieka.
Stanisława Zacharko-Łagowska